Miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję…
Naszą parafię zna bardzo dobrze. Od wielu lat „spogląda”
przecież z wielkiego obrazu, wskazując małego Jezusa. Jakby
chciał powiedzieć: „jeśli wpatrzycie się w Niego, na pewno nie
zbłądzicie w drodze”. To niezwykłe, że Niebieski Ojciec, Stwórca
i Pan wszystkiego, powierzył swoje największe Skarby: Jezusa i
Maryję w ręce Człowieka, który wielu rzeczy nie rozumiał, w swej
skromności stał niejako w cieniu, a na kartach Pisma Świętego
nie wypowiedział ani jednego słowa. Prostota i wielkość.
Prowadzony przez Boga i sam trzymający w rękach Syna Bożego.
Wielki - mały Człowiek, od którego decyzji zależało to, czy
życie Maryi zostanie ocalone, a Jezus będzie mógł się narodzić.
Skąd czerpał siły do zmagania się z zewnętrznymi trudnościami
(jak choćby ucieczka do Egiptu), ale także z pytaniami własnego
serca?
Odpowiedź kryje się w krótkim zdaniu z Mt 1,24: „Józef uczynił
tak, jak mu polecił Anioł Pański.” Kochał - Boga ponad wszystko.
I właśnie dzięki temu był w stanie znosić wiele trudności.
Dzięki temu mógł wierzyć Maryi, gdy pewnie słyszał głosy:
„odrzuć Ją” i pokładać nadzieję w Nowonarodzonym Jezusie jako
Mesjaszu, którego jako Izraelita oczekiwał. Prawdziwa męska
miłość. Nie ckliwe uczucie albo chęć uzyskania czegoś dla
siebie. Miłość - decyzja, jak mur warowny chroniąca przed złem.
Trzymająca mocno w ramionach Tego, który choć kruchy jak małe
dziecko, to jednak Pan Wszechmogący.
Naszą parafię zna bardzo dobrze. Ale… czy my tak naprawdę znamy
Józefa? To nie przypadek, że mamy go za patrona. Swoją postawą
powiedzieć nam może wiele, modlitwą wyprosić bardzo dużo. Nie
zmarnujmy tego daru, jak on nie zmarnował Skarbów powierzonych
przez Najwyższego.
ms